Wczoraj wieczorem wybraliśmy się do Papu po kaszki i herbatki dla Niuni i do Tesco po mleko sojowe dla Michała i nową zabawkę dla Niki. Dodam, że w Tesco bywamy sporadycznie, bardzo sporadycznie. Mimo że było już dość późno, sklep byłl pełen ludzi – jak to w czwartki bywa. Przechodząc koło jogurtów zauważyłam leżącego na rogu chłodziarki króliczka. Leżał taki brudny zdechotek i czekał aż znajdzie go ktoś kto go wcześniej zgubił. Znaleźliśmy go my i nie mogliśmy pozwolić żeby tam dłużej czekał. Wylądował więc w naszej torbie. Michał uważa, że to Niuni króliczek miesięczny wrócił do nas po paru tygodniach. Wszechświat jest przecież idealny. Z drugiej strony jak inaczej to wytłumaczyc. Tyle zabawek można kupić w sklepach w Galway a my znaleźliśmy akurat takiego króliczka jakiego Niki zgubiła w zeszłym miesiącu. Niesamowite!!
Krolik dzis spedza poranek w pralce a potem w suszarce. Jesli po zabiegach pielegnacyjnych bedzie troche szary (tak jak oryginalny) to znaczy ze to nasz krolik miesieczny, jesli nie – adoptowalismy kolejnego krolika.
Article Categories:
Z życia wzięte