Dlatego nic nie dzieje się na blogu. Po skróconym niestety z przyczyn od nas niezależnych urlopie w Polsce pozostało tylko wspomnienie i śliczny, pierwszy pieprzyk na udku Niuni – taki znak rodzinny. Było wspaniale ale krótko. Niki rośnie i jest coraz śliczniejsza. Mówi już mama, tata, baba. Zwrotów używa randomowo czyli jak jej się podoba. Potrafi natomiast pięknie zrobić papa. Z chodzika prawie wyskakuje, sama wstaje i chodzi trzymając się mebli. Ze smakiem zjada ziemniaczki z marchewką, uwielbia kanapki z masełkiem, szyneczką i jajeczkiem na twardo. Jest uśmiechnięta i bardzo ….. bardzo energiczna. Nie lubi się przebierać. Ucieka wtedy z głośnym rechotem. Pije herbatkę malinową z cytryną – praktycznie je to co my. Tylko ciiii…. czasem nawet dajemy jej TO (czyli czekoladowy krem na toście). Oprócz tego nadal ciągnie cycucha, jednego rzecz jasna. I na stojąco bo przecież szkoda czasu na leżenie.
Article Categories:
Tak mnie widzą