gru 22, 2008
2507 Views

Księżniczka

Written by

Z dnia na dzień z tego noworodka którego przywieźliśmy sobie ze szpitala miesiąc temu powoli wyłania się arystokracja. Z dnia na dzień coraz bardziej widać Lachona. Lachona w pozytywnym znaczeniu. Lachona w tym samym sensie co Justyś. Lachona przez duże „L”. O tym że będzie miała powodzenie nie miałem wątpliwości jeszcze zanim się urodziła (wystarczy popatrzeć na jej mamę), ale z dnia na dzień widać jak wielkie powodzenie to będzie. Jest śliczna. Jej uroda i urok osobisty jest dopiero w rozkwicie ale już obawiam się tego jaki będzie efekt końcowy – bądź co bądź to ja bede musial stać z bosakiem i odpychać od ściany domu drabiny przystawiane przez oblężających nas amantów naszej córki. No cóż, duży bosak będę musiał kupić…

Nicolle jest straszną pieszczochą. Uwielbia być głaskana, trzymana za rączkę, dotykana, przytulana i brana na rączki. Staramy się za bardzo jej nie rozpieszczać ale nie jest to łatwe – przytulanie jej to czysta przyjemność. Na tym właśnie w naturze polega symbioza. Obopólne korzyści. My lubimy przytulać Nicolle a Nicolle lubi być przytulana przez nas.

Czyli wilk jest cały i owca syta.

Article Categories:
Tak mnie widzą

Comments to Księżniczka

Leave a Comment