Parę ostatnich tygodni upłynęło nam najpierw na wyczekiwaniu a potem na obawie przed tym że Niki dopadnie ospa. Wszystko dlatego że na początku kwietnia Julka – koleżanka Nicolle przyniosła ze szkoły ową dolegliwość. Nie izolowałam Niki bo uznałam że lepiej żeby przeszła tą chorobę teraz niż gdy będzie starsza.
Wszystkie dzieci łącznie z Emmą (Julki siostrą) i Maxikiem (kolegą dziewczynek) po kolei odbębniały swoje. A u Niki jak pryszczyków nie było tak nie ma.
Zastanawiam się ile w tym szczęścia a ile odporności… wyssanej z cyca 😉
Article Categories:
Z życia wzięte