Niki bardzo lubi nasze wspólne wypady do Wiatraka na sushi. Nie żeby jadła sushi. Nie żeby nic nie jadła. Je owszem ale wszystko w postaci bez czyli dużą miskę zupy miso bez alg, bez tofu, bez przypraw. Zupę zwykle zagryza suchym ryżem również w wersji podstawowej czyli bez dodatków. Po skończonej zupie prosi o dokładkę w postaci suchego ryżu, który solidnie topi w sosie sojowym. My natomiast najadamy się do syta kilkudziesięcioma przeróżnymi kawałkami sushi. Pychota.