Nadchodzą ciepłe dni, takie prawdziwie ciepłe, ciepłe właściwie czyli gdy temperatura powietrza przekracza 24 stopnie. Mieszkamy już sobie wygodnie w nowym domku i zamiast rozkoszować się drepczącą wiosną uczymy się do egzaminów w polskiej szkole. Idzie… średnio, raz lepiej, raz gorzej. Michał wziął na siebie historię, ja robię resztę. Zdarza się że książka ląduje na podłodze, bywa, że mówię, że pieprzę to i nie jadę na żadne egzaminy ale potem wracamy do powtórek i brniemy do przodu. Kujemy od początku maja, test po teście, dział po dziale i nie mogę się nadziwić jakie mądre dziecko nam się trafiło. W czerwcu okaże się czy to tylko nasze wrażenie czy może jednak coś nasza latorośl zapamiętała z codziennych wykładów mamusi i tatusia.
Article Categories:
Z życia wzięte